Oczywiście, że Cię lubię...

W momencie kiedy zaginął ukochany Viv, szukała ona chociaż odrobiny JAKIEGOKOLWIEK uczucia i znalazła to u Pride. Na początku było to zaangażowanie, które po kilku akcjach zmieniało się w przywiązanie. W sumie nie przeszkadzał Martine fakt, że jest chłopcem na posyłki i ogólnie odwala czarną robotę. Czasem nawet pozwala Pride przekimać w swoim mieszkanku. Aktualnie bardzo ceni sobie jej opinie i chce, żeby Pride miała o niej jak najlepsze zdanie.
Pride wie o niej prawie wszystko, jedynym wyjątkiem jest jej prawdziwe nazwisko i pochodzenie. Vivid obawia się, że kobieta mogłaby ją zostawić, gdyby dowiedziała się skąd pochodzi Viv.

Nie ma co gadać, Viv chciała sobie z kimś podyskutować, a trafiła na udającego ptaka dzieciaka. Co jej pozostaje? Przechodzić na drugą stronę ulicy, gdy tylko ją widzi. Jak już wspomniała... Nie zakumplują się!